Drukuj
Kategoria: regionalizm
Odsłony: 1195

Część XII 

Profesor, Dziekan i łącznik Polski z USA

b_250_100_16777215_00_images_2014_5_prof_JB.jpgDwukrotnie w Belwederze odbierałem tytuły: profesora nadzwyczajnego w 1965 roku, a zwyczajnego w 1972 roku. W latach 1965 – 67 byłem prodziekanem, a w latach 1967 – 75 dziekanem Wydziału Ogrodniczego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, z resztą jednomyślnie wybrany przez Radę Wydziału. Okres dziekaństwa kosztował mnie dużo zdrowia: na przykład przychodził jakiś UB-ek i powiada, żebym nie przyjął na studia jakiejś młodej osoby, bo jej ojciec jest wrogiem socjalizmu – gdy odmawiałem, groził. Ja na to, że nie boję się, a jeśli mam coś w tej sprawie zrobić, musi mi przynieść pismo z komitetu – więcej się nie pokazał. Przeżyłem bardzo także łączenie Katedr w Instytuty, w moim przypadku; Fitopatologii i Entomologii Stosowanej. Narzucony uczelni pomysł się nie sprawdził, niedługo potem wrócono do katedr. Innym przeżyciem było uporać się z rozruchami na uczelni w 1968 roku. Organizowałem także 50 – lecie Wydziału Ogrodniczego w roku 1972.

Zaraz na początku pracy w Puławach doktor Zofia Gołębiowska skierowała moje zainteresowania na roztocze (Acarina) i zacząłem zajmować się szkodnikami produktów spożywczych – rozkruszkami. Są to maleńkie pajęczaki o długości ciała od 0,3 do 0,4 milimetra. Roztocze są też poważnymi szkodnikami roślin uprawnych. W Polsce do 1952 roku nikt nad nimi nie pracował, więc musiałem się sam w tym wyspecjalizować, aby zostać akarologiem.

 

Bardzo oczywiście pomógł mi pobyt w USA w ramach Fundacji Rockefellera. Dziewięć miesięcy zajmowałem się roztoczami w Lawrence w stanie Kansas, a dalsze trzy miesiące to były kursy akarologiczne w College Park i praca w Instytucie Rolniczym w Beltsville w stanie Maryland. W USA nawiązałem bardzo liczne kontakty z tamtejszymi akarologami i stąd po wyjeździe z USA zaproponowano mi współpracę. Zaraz po wojnie importowaliśmy z USA duże ilości kukurydzy i pszenicy, a nie mieliśmy pieniędzy aby za nie zapłacić. Amerykanie zaproponowali więc, abyśmy odpracowali dług badaniami naukowymi z zakresu rolnictwa o znaczeniu dla obu stron (PL – 480). Zostałem w ten program włączony i przez następne 30 lat prowadziłem z zespołami 9 tematów badawczych, głównie nad roztoczami, ale także nad owadami. Tu muszę się pochwalić; 9 tych tematów, najwięcej w Polsce opracowywałem, a 7 z nich zostało wyróżnionych – dostałem 7 Certificates of Appreciaton”. W tym czasie dostawałem ćwierć lub pół etatu dodatkowych pieniędzy do pensji SGGW, co wpłynęło na poziom mojej emerytury. Za pieniądze jakie zawsze Amerykanie w tematach uwzględniali – zwiedziłem cały świat.

Cdn.