W 2008 r. w wyniku podniesienia dachu na budynku Zespołu Szkoły Podstawowej i Przedszkola w Filipowicach powstało dodatkowe pomieszczenie. Imponujące gabaryty tej pustej przestrzeni chociaż bez sufitu,wylewek, tynków, ocieplenia, instalacji …..itp., zaszczepiły we mnie myśl, że w tym miejscu mogłoby powstać fajne miejsce do działań opiekuńczo- wychowawczych. Chęć otworzenia Placówki Wsparcia Dziennego oraz fakt, iż świetlica szkolna właściwie nie miała swojego miejsca dodatkowo motywowały mnie do działania. Podczas jednej z wizyt kontrolnych Burmistrza Jerzego Soski oraz Komisji Oświatowej ośmieliłam się przedstawić swoją wizję , która spotkała się ze zrozumieniem.
W minione wakacje rozpoczęte zostały prace remontowe. Wykonano:
- instalację elektryczną
- centralne ogrzewanie
- tynki na ścianach
- wylewkę
- położono wykładzinę podłogową PCV
- wymalowano ściany
Na ten cel z budżetu gminy przeznaczona została kwota w wysokości 25000zł. Wyposażenie sali w nowe meble, telewizor, dywan zabezpieczył prezes SPON „ Bez Barier” Jerzy Woźniak i wydał na ten cel 6000zł. W dniu 02.01.2013 roku pomieszczenie do zadań opiekuńczo - wychowawczych, pracy indywidualnej, zajęć dodatkowych, a popołudniami zajęć Placówki Wsparcia Dziennego zaczęło funkcjonować. Dziękuję burmistrzowi Jerzemu Sosce i Radzie Miejskiej za przychylność i dobrą decyzję o zagospodarowaniu środków, prezesowi SPON "Bez Barier" Jerzemu Woźniakowi za środki na wyposażenie sali, dyrektorowi Sylwestrowi Gostkowi za współpracę i dobrą wolę która zaowocowała przeniesieniem Placówki , Markowi Kornasiowi za wykonanie robót budowlanych w promocyjnej cenie, paniom Księgowym za cierpliwość do mnie podczas rozliczania.
Jestem superzadowolona! Stoję w tej świetlicy i widzę funkcjonalną klasę, kolorową, z kącikami zainteresowań do zabawy i nauki. Trochę rzednie mi mina , gdy wychodzę na zewnątrz i wchodzę do szaro- burego holu przedszkolnego. Ale uwaga! - tu też mam wizję ;) ....i nie tak dawno osobiście słyszałam słowa kogoś na szczycie władzy „ Wszystko zaczyna się od marzeń.
Z podziękowaniem: I. Gurgul