Drukuj
Kategoria: Salonik Samorządowy
Odsłony: 1179

altDziś ostania część relacji z  konferencji  „Przyszłość  małopolskiej wsi i rolnictwa”, która odbyła się w czerwcu w Zakliczynie. Prezentujemy wystąpienie człowieka, który nie tylko wie co zrobić, aby ta przyszłość nie miała ciemno szarych kolorów, ale czynie wszystko by przekonać iż wcale tak być nie musi.

" Witam Państwa. Nazywam się Mariusz Chryk, mieszkam tutaj w Wesołowie, posiadam Szkółkę Winorośli „Zawisza” w miejscowości Brzozowa. Moja pasja winiarska zaczęła się bardzo dawno temu. Uczyłem się winiarstwa w Polsce, wcześniej mieszkałem w Lubuskim, a tutaj skąd pochodzą moi przodkowie mieszkam od 10 lat. Winiarstwa uczyłem się również zagranicą. Kiedy przyjechałem tutaj do Zakliczyna, to wiedziałem że tutaj są najlepsze tereny do tego żeby zakładać winnice, że tutaj warunki do tego są nawet lepsze niż te na Ziemi Lubuskiej. Na początku założyłem niewielką winniczkę w Wesołowie, choć to nie było najszczęśliwsze miejsce, ponieważ w dolinie Dunajca przymrozki wiosenne niszczą winorośl, dlatego postanowiłem znaleźć odpowiednie miejsce w okolicy. Takie miejsce znalazłem w Brzozowej i tam w 2007 roku założyłem większą, o powierzchni 1 hektara, winnicę.

altUprawiam tam różne odmiany, przede wszystkim odmiany przerobowe, ale też mam odmiany deserowe winorośli. Od około 10 lat współpracuję z Instytutem we Freiburgu skąd sprowadziłem do Polski nowe odmiany winorośli. Zarówno winnica jak i szkółka skupia się przede wszystkim na produkcji sadzonek winorośli przerobowej i deserowej i takie odmiany uprawiam też w winnicy. Zawsze marzyłem o tym, żeby produkować wino nie tylko na własne potrzeby, ale dla innych, może nawet sprzedawać. Wtedy kiedy o tym marzyłem nie było jeszcze takiej możliwości żeby osoba prywatna mogła wyprodukować i sprzedać wino. Obecnie sytuacja nieco się zmieniła, bo próbowaliśmy z panem posłem Wojtkiewiczem wpłynąć na zmianę ustawy. Dużo czasu spędziliśmy w Sejmie, ustawa się zmieniała, niestety przepisy wykonawcze które decydują o obrocie wina na rynku nie zmieniły się i instytucje nadzorujące obrót je nadal stosują.  Poza tym wszyscy o tym wiedzą, że jest silne lobby które jest przeciwne temu, żeby rozwijało się u nas takie prawdziwe winiarstwo w Polsce. To wszystko wpływa na utrudnienia jakie mają w Polsce winiarze. Głównie bardzo duże problemy sprawia na Urząd Celny. Ja mam nadzieję, że da się to zmienić, dlatego też razem z wszystkimi stowarzyszeniami winiarskimi w Polsce, w tym działającymi w Małopolsce takimi jak Małopolskie Forum Winne czy  Winiarze Ziemi Tarnowskiej, staramy się wpływać na zmianę przepisów wykonawczych. Wygląda jednak na to, że w dalszym ciągu będziemy musieli walczyć o zmianę ustawy, żeby była ona bardziej przejrzysta i konkretna do stosowania dla tych wszystkich instytucji.  Zawsze w swojej działalności byłem pro-ekologiczny. Uważam, że nasze tereny są idealne do tego typu produkcji. Wynika to z tego, że nasze gospodarstwa są małe, poza tym tereny które mamy są znakomite do tego, żeby rozwijać turystykę, a między innymi ekoturystykę o której zawsze marzyłem. Winnice można zakładać na zboczach które ogólnie są bardzo trudne w uprawie jakichkolwiek innych roślin, co nie oznacza też, że uprawa winorośli będzie łatwa – będzie trudna, ale będzie możliwa. Dzięki temu, że będziemy uprawiać winną latorośl na tych terenach, możemy podnieść atrakcyjności i rentowność tych terenów. Na pewno na tych terenach nie zbierzemy takiej ilości zboża, która zrównoważyłaby ilość zebranego wina i owoców.  Winnice to nie tylko produkcja wina, ale też produkcja soków, przetworów i produkcja owoców deserowych. Mam koło Ciężkowic kolegę winiarza, który jest fascynatem owoców deserowych – on przemycił z Rosji i Ukrainy około tysiąca odmian deserowych. Ja też kilkadziesiąt altodmian deserowych u siebie w winnicy uprawiam i po tych kilku latach możemy dzisiaj powiedzieć, że uprawa odmian deserowych w naszych warunkach nie tylko jest możliwa, ale też opłacalna pod względem ekonomicznym ponieważ można z hektara  zebrać około 25 ton dorodnych owoców takich jakie kupujemy w hipermarketach, czyli grona które ważą od 1 kilograma do dwóch i co najważniejsze; te owoce mają wspaniały aromat i smak. Dzieje się tak dlatego, że winogrona do końca u nas dojrzewają, a nie są zrywane zielone tak jak większość które przywożone są do nas z dalekich krajów Ameryki Południowej. Wiele osób które spróbowało tych owoców było zaskoczonych, że coś takiego można u nas wyprodukować. Teraz nieco reorganizuję moją winnicę, ale wcześniej gdy miałem całe rzędy posadzonych odmian deserowych i przyjeżdżali do mnie turyści czy nawet wycieczki  ze szkół, to niektórzy nie chcieli wierzyć, że to rzeczywiście rośnie – przyglądali się czy aby te grona nie są przyczepione do latorośli. Mamy warunki do tego, aby takie dorodne owoce mogły o nas rosnąć. Jeżeli chodzi o wina, to możemy też produkować u nas bardzo dobrej jakości wina. Pokazują to ostatnie lata i altwyniki na konkursach, gdzie nasze wina są wystawiane. Śmiem twierdzić, że wina wyprodukowane na naszych terenach mogą konkurować z winami wyprodukowanymi w innych krajach i na pewno nie będą stały na najniższych półkach. O tym już wiedza nie tylko nasi winiarze, ale co ciekawe zaczynają się interesować naszymi terenami winiarskimi winiarze z zagranicy. Tym bardziej to boli, że tym którzy tu na miejscu chcą rozwijać uprawę i tradycje produkcji wina utrudnia się to ,a zupełnie inaczej traktowani są Francuzi, Niemcy, Hiszpanie którzy chcą w Polsce zakładać swoje winnice. U nas naprawdę da się zrobić bardzo dobrej jakości wina bo inaczej nie było by tego zainteresowania ze strony tamtych winiarzy, W 2009 roku udało się wyprodukować w Małopolsce wino bez dosładzania, bez stosowania jakichkolwiek kombinacji – wino półsłodkie. To jest zupełnie niebywałe. Parametry jakie to wino osiągnęło mogłoby pozazdrościć niejedno państwo południowej Europy. Każdy kto tutaj przyjeżdża zachwyca się wspaniałym krajobrazem. My możemy zaoferować  świeże powietrze, zdrową żywność i nawet te wina które produkowane są według starej tradycji i receptury, ekologicznie. Nie stosujemy do ich produkcji żadnych dodatków, aromatów, barwników sztucznych, a z tym macie do czynienia na co dzień w winach, które kupujecie w supermarketach. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jaką truciznę pije. Ktoś mówi: super wino kupiłem za 10 – 15 złotych w supermarkecie, ale nie wie o tym że tam jest sztuczny aromat, barwnik i sztuczny często smak wina dodawany jest tam. Dziś chemicznie można uzyskać każdy rodzaj produktu spożywczego. Wystarczy że na etykiecie nie ma napisu „wino gronowe” a już tam może być w środku wszystko.  Wiele win które znajdują się na polskim rynku to są wina jabłkowe odpowiednio aromatyzowane. Nawet to słynne wino „Igristnoje” nie ma nic wspólnego z winogronami. Zawsze się mówiło, że na północy Europy można uprawiać tylko wina czerwone, a białe to już nie. Można produkować białe wina i też zyskują one bardzo wysokie oceny. Z hektara można uzyskać ok 12 ton takich owoców i zrobić z nich około 10 tysięcy butelek wina – nie jest to mało.” 

Mariusz Chryk jak sam twierdzi, o winach może mówić całymi godzinami, bo to jest wielka pasja prezesa  stowarzyszenia „Winiarze Ziemi Tarnowskiej”, ale w swojej działalności nie ogranicza się tylko do winiarstwa. Dowodem tego jest uprawa jagód, w tym jagody kamczackiej,  czy hodowla węgierskiej świni pastwiskowej która u niektórych zwiedzających gospodarstwo Chryka  wzbudza podejrzenie jakoby to zwierzę charakteryzujące się niską wybrednością pokarmową i zdrowym mięsem, było krzyżówką świni i owcy.  Swoje wystąpienie na konferencji Mariusz Chryk poparł slajdami, które potwierdzały, że to co mówi ( o sobie jak zwykle bardzo skromnie, a pozwoliłem sobie wykorzystać z galerii strony internetowe winnicy "Zawisza" dwie fotografie  – p. K.D.) jest najprawdziwsza prawdą. Tylko żal, że tacy pasjonaci mają zawsze „pod górę”, miast pomagać w tym co robią – a robią naprawdę rzeczy fantastyczne – buduje im się bezsensowne bariery biurokratyczne. Ci którzy to czynią zasłaniają się przepisami unijnymi, co jest jeśli już półprawdą i pewną manierą; wiadomo, ci z Brukseli nam kazali.W Polsce zderzają się interesy lobby (w tym przypadku potężnego przemysłu spirytusowego i importerów win oraz machiny biurokratycznej) z ludźmi takimi jak Chryk mającymi nie tylko ciekawe pomysły, ale potrafiący z tych pomysłów wyczarowywać świetnej jakości produkt, którego potencjalny klient nie może nabyć, a lokalnemu producentowi broń Panie Boże, nie wolno na tym ani złotówki zarobić. Nie dziwmy się potem, że nasze poletka coraz częściej zarastają chwastami, ludzie zmuszeni są do zagranicznych wyjazdów zarobkowych albo zasilają klientelę Gminnego Ośrodka Opieki Społecznej.  Trudno też się dziwić, że frekwencja podczas zakliczyńskiej konferencji była łagodnie to ujmując „taka sobie”. Wystąpienie Mariusza Chryka było ostatnim wystąpienie na konferencji poświęconej przyszłości małopolskiej wsi i rolnictwa, której organizatorami byli Dawid Chrobak i Michał Wojtkiewcz.