Pani Ludmiła Banaś 8 lutego br. obchodziła w gronie najbliższych setne urodziny. Solenizantka całe swe życie spędziła w Krakowie, przed dziesięcioma laty przeprowadziła się do Filipowic, zamieszkała w domu swojej jedynej córki i jej rodziny.
Pani Ludmiła pracowała przed wojną w szpitalu Narutowicza w dziale gospodarczym. Po wojnie do roku 1948 wraz z mężem prowadziła w Krakowie własną wytwórnię mydła, którą utracili na skutek horrendalnego domiaru nałożonego przez władzę ludową. Jej małżonek, Zygmunt, zmarł piętnaście lat temu. Oboje nigdy nie pogodzili się z utratą rodzinnego interesu, którego, niestety, nie udało się odzyskać.
Zofia i Wincenty Drożdżowie zaopiekowali się troskliwie panią Ludmiłą, babcię otaczają szacunkiem i miłością wnukowie Jakub i Maciej z rodzinami (mieszkający w Krakowie) oraz trójka prawnucząt: Kubuś, Ania i Łukasz. Podczas jubileuszowej uroczystości nie zabrakło szampana, okazałego tortu i ogromnego bukietu czerwonych róż. Krakowski oddział ZUS-u wysupłał specjalną dożywotnią premię, ale żaden z przedstawicieli tej szacownej instytucji pofatygować się do Filipowic nie raczył...
Za to w domu państwa Drożdżów pojawili się przedstawiciele samorządu. Jubileusz nie umknął uwadze magistratu, stąd obecność burmistrza Jerzego Soski z serdecznymi życzeniami i stosownym upominkiem. Włodarzowi gminy towarzyszyli wiceburmistrz Stanisław Żabiński i zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego Jolanta Budyn.
Pani Ludmiła urodziła się na Morawach. Mama - Czeszka - do końca życia nie nauczyła się mówić dobrze po polsku. Ojciec był stolarzem. Córka Solenizantki - Zofia - otrzymała staranne wykształcenie, uczęszczała na lekcje fortepianu za namową mamy, osoby bardzo muzykalnej i towarzyskiej. Została nauczycielką, uczyła w kilku krakowskich szkołach, a przed emeryturą pracowała w bibliotece. Ojciec pana Wincentego przeżył gehennę sowieckich łagrów.
Specjalnością kulinarną Solenizantki był tort orzechowy. I pogoda ducha - to panaceum na długowieczność. Apetyt dopisuje, choć nie ma szczególnych preferencji, unika alkoholu. Jest wierną słuchaczką toruńskiego radia. Muzyka nadal jej towarzyszy - i śpiew: zadziwia potęgą głosu, co z uznaniem podkreślali goście dzisiejszej uroczystości.
Plurimos annos, pani Ludmiło!