Logo 1
 

altaltW rodzimej parafii pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Domosławicach ks. Tadeusz Baniowski – misjonarz z Charzewic obchodził 2 lipca 2012 roku jubileusz 50 – lecia (choć to już jest 51 lat) posługi kapłańskiej.  2 lipca, bo to główny odpust w parafii naddunajeckiej, kiedy to zewsząd zmierzali liczni pielgrzymi do łaskami słynącej ikony Matki Bożej z Dzieciątkiem, zwanej Królową Doliny Dunajca i opiekunką dzieci. Ostatnio jakby mniej tych pielgrzymujących na domosławickie odpusty ( i ten lipcowy Maryjny i ten majowy ku czci św. Izydora opiekuna rolników), choć parkingi pobudowane, ołtarze prawie wszystkie odnowione, a i wokół kościoła oraz cmentarza wyremontowane ogrodzenie.  Rzecz jednak nie o tym, ale o ojcu chrystusowcu Tadeuszu, bo to postać niezwykła i wpisana złotymi jak sam jubileusz zgłoskami w panteon kapłanów z prawdziwego powołania, o jakich dziś zdaje się jakby coraz trudniej.

altBo też jeśli przypomnieć drogę Tadeusza Baniowskiego – dziś zacnego jubilata – do kapłaństwa, to podziw i uznanie z wielkim szacunkiem w jednym stoją rzędzie. Mały Tadeusz wychował się w niezamożnej rodzinie Baniowskich z Charzewic. Z jednej strony spoglądał na ruiny zamku melsztyńskiego, a z drugiej na świątynię z Matuchną, jak zwykł mawiać Malczewski o domosławickim sanktuarium, z ruin tego melsztyńskiego zamku wzniesionego pod koniec XVIII wieku. Kościółek z melsztyńskiego kamienia stanął w miejsce szesnastowiecznej drewnianej kaplicy wybudowanej przez Teofilę Ostrogską, jako wotum za cudowne ocalenie rodziców (Tarłów) z wyprawy moskiewskiej na początku XVII wieku .  W takich okolicznościach w młodym człowieku kiełkowało powołanie i choć był zdolny, to życie poukładało mu się tak, że musiał o realizację tego powołania  walczyć pokonując przeciwności, które niejednego by zniechęciły w realizacji nakreślonego celu. Wystarczy powiedzieć, że z braku środków miast uczyć się do matury, uczył się by zdobyć jakiś zawód. Potem wyjechał na Śląsk by w dzień pracować ciężko fizycznie, m.in. w gliwickiej centrali złomu, a wieczorem kontynuować naukę w technikum. Nie ominęła Tadeusza zasadnicza służba wojskowa. W latach 50 – tych to jeszcze w wojsku był tzw. stalinowski dryl i twarda indoktrynacja ideologiczna. „Kiedy składałem przysięgę wojskową i wręczono mi karabin, to altmodliłem się żebym nie musiał z niego do nikogo strzelać , a broń Boże zabić” wspomina w rękopisie opisującym swój żywot ojciec Tadeusz.  Ksero tego rękopisu przekazał mi pod koniec 1999 roku pisząc m.in.: „Spełniłem obietnice daną Panu w czasie naszego spotkania na plebanii w Domosławicach i wysyłam moje wspomnienia od czasu służby w wojsku aż do pobytu w Anglii. Zrobiłem ksero autentycznych zapisków o moich przeżyciach. Pan z tych zapisków wybierze sobie te fakty, które Pana będą interesowały i poprawi stylistycznie. Myślę, że ludzie chętnie przeczytają  te notatki z życia kapłana – misjonarza. Serdecznie Pana pozdrawiam i życzę błogosławieństwa w pracy. Ks. Tadeusz.”  Pamiętam bardzo dobrze tamto spotkanie, bo po misyjnej posłudze w Brazylii, Urugwaju, a potem w Afryce ks. Tadeusz Baniowski mógł przejść na misjonarską emeryturę, ale gdzie tam! Wyjechał do Anglii, był w Hiszpanii, a potem poprosił o skierowanie na „Czarny ląd.” Dziś służy Polonii w Chicago. To wygląda trochę tak, jakby chciał nadrobić ten czas kiedy chciał być kapłanem, a nie mógł.  „Tutaj to ja mogę przyjechać na urlop do siostry Teresy (po mężu Cygan – p. K. D) do Faliszewic i do księdza proboszcza Michała Kapturkiewicza – mawiał idąc na piechotę do kościoła.  To tak jakby tu w rodzinnych stronach ładował przysłowiowe akumulatory. Cieszy się tymi urlopami w Faliszewicach, choć i był taki moment że przyjechał pochować tu młodego altsiostrzeńca – syna Teresy. Bardzo długo podczas tych urlopów rozmawia z ks. prałatem  Michałem Kapturkiewiczem. Obaj znają tu każdego i problemy każdego z domosławickich parafian; tych starszych i tych najmłodszych. Prałat Kapturkiewicz jest mistrzem - kaznodzieją, a ojciec Tadeusz ujmuje skromnością w wygłaszanych homiliach i darem umiejętnego przekazywania podstawowych prawd wiary.  Obaj trafiają z przekazem do każdego; i tego prostego człowieka i tego z większym zasobem wiedzy – obaj są autentyczni w swym przekazie zarówno przy ołtarzu jak i „ambonie.” Zdaje się, że apel Ojca Świętego o to by kapłanie mówili do wiernych językiem zrozumiałym i im bliskim – akurat ich nie dotyczy – Oni doskonale o tym wiedzą. Swego czasu rozmawialiśmy o tym, że jest w tym coś niedobrego że ludzie są czasami obłudni, donoszą na siebie nawzajem, podjudzają  - skąd to się bierze  ?  Mądrość księdza Kapturkiewicza i ks. Baniowskiego zawarła się praktycznie w jednym zdaniu: jest tylu „fachowców” w naszym kraju i na świecie, a i u nas tu na miejscu: od dzielenia, że jednym z ważniejszych zadań księdza jest łączenie ludzi.  2 lipca podczas uroczystej sumy koncelebrowanej z Jubilatem przez księży – rodaków jak zwykł mawiać proboszcz Kapturkiewicz, czyli księży wywodzących się z parafii, homilię wygłosił rodak ks. Tadeusza z Charzewic – ks. prałat Jan Nowakowski. Wcześniej delegacje  organizacji i sołectw, w tym Faliszewic i Charzewic złożyły ks. Tadeuszowi życzenia. Najpiękniejsze życzenia wygłosił  ks. prałat Michał Kapturkiewicz; takie od serca, od siebie, ale też czuło się słuchając tych życzeń, że są one od wszystkich parafian. Kiedy zakończył mowę wieloletni i bardzo szanowany proboszcz Kapturkiewicz rozległy się  gromkie brawa dedykowane dla obu niepowtarzalnych duszpasterzy.  Ojcze Tadeuszu! 100 a może i jeszcze lat więcej w zdrowiu , mądrości i pogodzie ducha.

Wynajme
Gospodarstwo

 
© Oficjalny Portal Internetowy Zakliczyńskiego Centrum Kultury w Zakliczynie. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: M. Papuga. Regulamin witryny www.zakliczyninfo.pl.
Design by :.