Po całonocnym czuwaniu w sztabie antykryzysowym w Urzędzie Miejskim, wiceburmistrz Żabiński zwołuje ekipę na rekonesans po południowej flance gminy. Ok. 9 wyjeżdżamy magistrackim busem z Tomaszem Damianem i insp. Grzegorzem Wąsikiem. Szef naszych jednostek i całej akcji powodziowej wydaje komendy, wiceburmistrz ocenia straty (życzenie województwa i powiatu, ale jak tu kalkulować, gdy sytuacja zmienia się z godziny na godzinę). Obaj wiszą więc na telefonach. W Paleśnicy strażacy z Filipowic usuwają spod mostu konary i potężne drzewo, z nurtem popłynął hełm, w rękach piła motorowa i linka do holowania. W Jamnej przepust kompletnie podmyty, most cały chodzi. Decyzja o zamknięciu przejazdu na Bukowiec, miejsce zabezpiecza OSP Zakliczyn, która zmaga się też z wielką wodą na oczyszczalni w Zakliczynie. Wysiadają pompy.
Krajobraz wskazuje na nocną batalię z żywiołem. Podtopieni Pajdakowie w Paleśnicy skarżą się na los, woda sięgała pół metra, zmyła obejście, wdarła się do domu, mimo że gospodarze zamontowali drzwi z pcv z uszczelkami, nauczeni doświadczeniem z poprzednich powodzi. Chudybowie za klasztorem Franciszkanów stracili solidną skądinąd kładkę na Paleśniance. Powoli jednak sytuacja wraca do normy, ale odzywające się grzmoty i zbierające się chmury zwiastują kolejną ciężką noc.