Pod koniec ubiegłego roku w „Czteropaku wyborczym” pisząc na temat zbliżających się wyborów do Rady Powiatu Tarnowskiego, swoja analizę oparłem na założeniu, że okręg wyborczy z którego wybierać będziemy radnych powiatowych składał się będzie podobnie jak dotychczas z wyborców zamieszkujących obszar dwóch gmin; zakliczyńskiej i wojnickiej. Swoje założenie o tym, że nadal będziemy mieli dwu-gminny okręg wyborczy opierałem na założeniu, że okręg ten spełniał parametry określone w Kodeksie Wyborczym, abyśmy mogli wybierać nadal 4 radnych. Tak zwana norma przedstawicielstwa oscylowała wokół liczby 3,7 i zgodnie z art.419 § 2 pkt 1 Kodeksu Wyborczego w takim przypadku zaokrąglana jest do liczby całkowitej „w górę” czyli do liczby 4. Po przyjęciu czerwcowej uchwały Rady Powiatu Tarnowskiego w/s. podziału powiatu na okręgi wyborcze, można sobie te moje grudniowe analizy powiatowe wrzucić do kosza.
Dlaczego ?
Na podstawie ustawy z dnia 5 stycznia 2011 roku Kodeks Wyborczy, poproszono samorządy o opinie w sprawie zmian granic okręgów wyborczych w wyborach do rad powiatów, w myśl zasady, że gminy, które mają na tyle duży potencjał wyborców że mogą wybrać minimum 3 radnych, powinny stanowić oddzielne okręgi wyborcze. W związku z tym, że w powiecie tarnowskim takich gmin mamy trzy; gmina wiejska Tarnów, gmina miejsko – wiejska Tuchów i gmina miejsko – wiejska Żabno, należało uszanować ten ich przywilej i stworzyć z nich samodzielne okręgi. Sęk w tym, że na nowym rozwiązaniu w sposób zdecydowany korzystają wyżej wymienione trzy okręgi jedno-gminne; najbardziej zyskała gmina Tarnów która ma współczynnik przedstawicielstwa 3,5862, a będzie mieć 4 radnych, gmina Tuchów ze współczynnikiem ok. 2,6 a będzie mieć 3 radnych i także Żabno ze współczynnikiem 2,75 cieszy się 3 mandatami do Rady Powiatu. Dla przykładu nasz nowy okręg wyborczy ma współczynnik 5,48, ale ta nadwyżka nic nie daje i będziemy mieć do dyspozycji 5 mandatów do Rady. Nowy podział Powiatu Tarnowskiego na okręgi wyborcze „nie spodobał się” aż 9 na 15 gmin w powiecie tarnowskim, które wyraziły negatywną opinię na ten temat, w tej liczbie również Rada Miejska w Zakliczynie. Z arytmetyki wynika że należymy do najbardziej „pokrzywdzonych” okręgów wyborczych (gorzej od nas wypada jedynie okręg nr 4 Radłów, Wierzchosławice i Wietrzychowice, których Rady Gminne nawiasem pisząc mają uzasadniony powód do wniesienia odwołania). Nie wdając się w szersze dywagacje, w jesiennych wyborach do Rady Powiatu Tarnowskiego nasz okręg wyborczy będzie składał się z wyborców 3 gmin: Wojnicz – Pleśna – Zakliczyn, oznaczony jest numerem 7, a wybierzemy z niego 5 radnych powiatowych.
W czym problem ?
Najprościej rzecz ujmując problem jest w tym, że w naszym, nowym „trój-gminnym” okręgu przybyło ok. 1/3 wyborców (gmina Pleśna ma podobną liczbę ludności do gmin wojnickiej i zakliczyńskiej –p. K.D)), ale dało to tylko jeden mandat, przy czym godzi się wspomnieć że nasz okręg składający się z 37 tys. 848 mieszkańców będzie największym okręgiem wyborczym w Powiecie Tarnowskim. Tak więc po pierwsze; trudniej będzie zostać radnym powiatowym niż dotychczas. Po drugie; dla sztabów wyborczych dotychczasowe doświadczenia i analizy związane z preferencjami wyborczymi do powiatu są zwyczajnie bezużyteczne. Oczywiście analiza nowego okręgu wyborczego to nie jest zadanie niewykonalne, ale to sporo trudniejsze zadanie i aby wyciągnąć sensowne wnioski, trzeba zaangażować do tego specjalistów (jeśli nie chce się być po 16 listopada mocno rozczarowanym).
Skąd taki model ?
W Polsce realizowany jest praktycznie na wszystkich płaszczyznach (społecznej, politycznej i gospodarczej) neoliberalny model rozwoju, który nosi nazwę modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnego. Raport byłego ministra cyfryzacji, a dziś świeżo upieczonego europosła Michała Boniego nie pozostawia w tym względzie złudzeń. Czytamy w nim m.in.:
"Szansa relatywnie biednych obszarów polega przede wszystkim na uczestniczeniu w sukcesie najsilniejszych regionów, a nie na doraźnej pomocy w ramach polityki redystrybucji i przywilejów. Rozwój peryferii zależy zatem od ich skuteczności wbudowaniu własnego potencjału rozwojowego".
W sferze politycznej oznacza to podobnie jak w sferze gospodarczej, że mały i słaby zdany jest na dużego i silnego; sukces silnego daje szansę słabszemu na lepszą wegetację (jeśli podporządkuje się silniejszemu). Jak to działa w układzie wyborczym można przekonać się na teoretycznym przykładzie nowej mapy wyborczej powiatu tarnowskiego. Jednorodne okręgi wyborcze Tarnów, Tuchów i Żabno mają w sumie 10 na 29 radnych w Radzie Powiatu Tarnowskiego, czyli do rządzenia powiatem wystarczy tym trzem gminom przygarnąć jeszcze na przykład naszą piątkę radnych z jednego okręgu trój-gminnego i spokojnie, bez oglądania się na resztę, można rządzić. W tej sytuacji 10 na 16 gmin teoretycznie może pozostać bez wpływu na politykę powiatu. W życiu politycznym oczywiście nie ma takiego prostego przełożenia, ale pokazany przeze mnie przykład miał służyć temu, aby zilustrować mechanizm.
Co słychać w lokalnej polityce ?
Słychać już i owszem sporo, ale jak na razie więcej tutaj tzw. przymiarek, sondowania szans niż konkretnych ustaleń. Ważne i liczące się osoby lokalnej polityki przyjęły postawę „przyczajonych tygrysów” i czekają na rozwój sytuacji. Niektórzy przegrani w wyborach europejskich z małopolskiego, politycznego establishmentu szykują sobie wyjście awaryjne, np. w przypadku znanego działacza politycznego z naszego sąsiedztwa mówi się nawet o posadce w jednej z europejskich, przyjemnych placówek dyplomatycznych. Z kolei sztaby partyjne które spotykały się na przełomie czerwca i lipca mają już z grubsza ułożone listy kandydatów do zbliżających się wyborów samorządowych. Trochę nerwowości wprowadziła ostatnio afera podsłuchowa, ale politycy liczą na to, że w lecie – jak to w sezonie ogórkowym - najzwyczajniej nic ciekawego się nie wydarzy, ale za to od września tempo polityczne wyraźnie przyśpieszy.