Baner 4
 

Część VI

Byłbym bogaty; czyli jak nie zostać  dentystą

Czytaj więcej: Biografia i wspomnienia prof. Jana Boczka. Część 6.Za namową kolegi zgłosiłem się na egzamin wstępny na dentystykę w Łodzi, ale na moje szczęście oblałem egzamin z fizyki. Zresztą przez swoją głupotę. Napisałem co wiedziałem na temat maszyn prostych i wtedy dostałem dobrą ściągawkę i dopisałem dalszy tekst. Zrobił się z tego groch z kapustą.  Jako dentysta z pewnością byłbym dzisiaj bogatszy, ale nie zwiedziłbym świata i nie maiłbym tak lubianej pracy i nie poznałbym tak wielu wspaniałych ludzi, z którymi przez 9 lat pracowałem w Puławach, 47 lat w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (i w USA) i w ostatnich latach jako emeryt. Całe życie chodziłem i chodzę do dzisiaj z przyjemnością do pracy.

Wspomnę jeszcze o tym dniu egzaminu w Łodzi. Po wyczytaniu listy, na której mnie nie było, jadę do Faściszowej. Na dworcu Łódź Fabryczna, po kupieniu biletu widzę, że nie zostało ani grosza aby coś zjeść i napić się. Zakłopotany spaceruję po parku koło dworca czekając na pociąg i nagle znajduję zwitek pieniędzy, dość aby się posilić, dojechać  i dojść (oczywiście piechotą, bo żadnego transportu nie ma) do Faściszowej (12 km).  Dojechałem wtedy do Gromnika nocą, w ogromnym tłoku, w wagonie towarowym, bo innych nie było na tej trasie. W połowie pieszej drogi, zmęczony, postanowiłem odpocząć  przy kopce siana. Zasnąłem i obudziłem się rano i wtedy dobrnąłem do domu.

Część V

U pani Felskiej na kolonii; czyli Janek licealista

Czytaj więcej: Biografia i wspomnienia prof. Jana Boczka. Część 5.Nadeszło wyzwolenie w 1945 roku. Zjawili się Rosjanie. Pierwsze moje spotkanie było następujące: Rosjanin zobaczył na mnie w Faściszowej buty saperki i kazał mi je zdjąć. Ojciec go poczęstował kieliszkiem gruszkówki, która wtedy pędził.  Tak Rosjaninowi posmakowała, że powiada: daj butelkę a oddam buty. I tak się stało. Podobnie któregoś dnia w Tarnowie, gdy byłem już w liceum, Rosjanin zobaczył mój prymitywny zegarek na ręce. Wymienił się ze mną na radio, które wiózł z Niemiec i bał się, że mu zabiorą na granicy. Radio to służyło mi w Tarnowie, a później w Krakowie słuchaliśmy radia „Wolna Europa” i „Głos Ameryki”.

Zaraz w lutym 1945 roku, po wyzwoleniu, wybrałem się na piechotę do Tarnowa (30 km, żadnego transportu, nawet koni nie było), aby się zapisać do gimnazjum. Okazało się, że zdałem jakiś symboliczny egzamin do liceum. Nie miałem jedynie pojęcia jaki jest wzór nadmanganianu potasu, bo przecież chemii się nie uczyłem. Znalazłem się w 2 – letnim III Liceum w Tarnowie, które ukończyłem w lutym 1946 roku i zdałem maturę. Zdaję sobie sprawę, że miałem ogromne braki w wykształceniu ze szkoły średniej, jednak trzeba było szybko kształcić młodych ludzi, były ogromne zaległości. Przez 5 lat szkoły średnie nie funkcjonowały.

Część IV

Czas okupacji

Czytaj więcej: Biografia i wspomnienia prof. Jana Boczka. Część 4.Po siódmej klasie szkoły podstawowej uczęszczałem do 2- letniej szkoły handlowej w Tarnowie. Była to jedyna możliwość dalszego kształcenia. W tej szkole miałem takie przedmioty jak: kaligrafia, maszynopisanie, reklama, stenografia (która do dzisiaj pamiętam i niekiedy sobie wykorzystuję) i dużo języka niemieckiego. Mieszkałem w budynku straży pożarnej na ul. Brodzińskiego. Znajomość niemieckiego bardzo mi pomagała w czasie, kiedy w 1944 roku kopaliśmy w Filipowicach rowy przeciwczołgowe. Niewiele pracowałem łopatą, bo Niemcy którzy nami kierowali, wykorzystywali mnie jako tłumacza. Wtedy w wąwozie w Słonej złapali mnie Niemcy, gdy skradali się na partyzantów. Moja legitymacja ze szkoły handlowej mnie wtedy uratowała, puścili mnie.

Ostatnie lata wojny, po szkole handlowej, pasłem w gospodarstwie Ojca krowy, pomagałem w gospodarstwie, a wieczorami uczyłem się historii, języka polskiego, niemieckiego na prywatnych lekcjach w Zakliczynie u mgr polonistyki W. Kowala. Tylko odrobinkę mi zadawał fizyki i matematyki, nic chemii. Ze strachu przed łapankami chodziłem na te lekcje polami przez Kończyska i często zostawałem na noc w Zakliczynie u cioci Julci. Często także nie spałem w domu, tylko w sianie, w stodole. Niemcy wyłapywali młodych ludzi i wysyłali na roboty do Niemiec. Uczyłem się przy lampie karbidowej, przy zaciemnionych oknach.

Część III

Centuria i tran; czyli ciężkie czasy na Boczkówce

Czytaj więcej: Biografia i wspomnienia prof. Jana Boczka. Część 3.Moi rodzicie pobrali się 23 stycznia 1926 roku, a ja się rodzę 21 stycznia 1927 roku. Zapisują datę moich urodzin na rocznicę ślubu – 23.I.1927 – i taka mam datę urodzin w dokumentach. Brat śp. Bolek urodził się w grudniu 1930 roku, a zmarł w 2005, a najmłodszy śp. Franek urodzony w maju 1936, zmarł w 1993 r.

Śp. Bolek ma syna Wacka, który objął ojcowiznę – Boczkówkę – po ojcu, 13 ha. Jego siostra Marta mieszka i pracuje w Warszawie.

Śp. Franek ma Wieśka (dwie córki) i Danusię. Franek kochał zwierzęta, pracował jako technik weterynarii.

Bolek na gospodarstwie przechodził różne czasy. Ciągle powtarzał: najlepsze były za Gierka. Wszystko co wyprodukował, sprzedał za dobrą cenę. Teraz na gospodarstwie męczy się Wacek z Zosią (Zosia pochodzi z Lusławic, dobra gospodyni, miła dziewczyna).

Pierwsze lata małżeństwa rodziców to okres ogromnego kryzysu. Na wsi bieda, wielokrotnie większa niż teraz. Nie było żadnych rent ani emerytur dla rolników. Ceny środków produkcji – nawozy, pestycydy bardzo wysokie, za ceny za produkty bardzo niskie, często poniżej kosztów produkcji. Zarabiali przede wszystkim pośrednicy, najczęściej Żydzi. Mama była niedojrzała do małżeństwa, pojęcia nie miała co się z tym wiąże. Po swoim weselu poszła spać z druhnami, a ojciec się denerwował. On miał 31, a Ona 17 lat.

Część II

Babcia Maria i moi rodzice

Czytaj więcej: Biografia i wspomnienia prof. Jana Boczka. Część 2. Władysław, mój ojciec (podobnie jak brat Franciszek i ja) stronił od wódki. Pamiętam go jeden raz podpitego, gdy starał się o płot koło domu. Był dobrym, bardzo pracowitym rolnikiem. Trafił na lata 30 – te kryzysu; była bieda, tyle że jedzenia nie brakowało. Gospodarował na 13 hektarach i w tej chwili (2008 rok) tyle tam pozostało. Był schorowany: przeszedł malarię, której nabawił się we Włoszech, nad Piawą. Jako żołnierz armii austriackiej przebywał tam 2 lata w czasie I wojny światowej. Warunki mieli straszliwe; mieszkali w okopach, jedzenie – mówił – gorsze było niż dawał świniom w Faściszowej. Po powrocie z wojny malaria go jeszcze prześladowała, miał wysoką gorączkę. Matka się nad nim użalała, dostał ojcowiznę. W 1919 roku ponownie w niepodległej Polsce został wcielony do wojska i spędził zimę 1919/20 i okres „Cudu nad Wisłą” w okopach pod Gorlicami walcząc z bolszewikami o wschodnią granicę Polski – o Lwów, Przemyśl. Mój ojciec Władysław kończył 3 klasy szkoły podstawowej, moja mama – 4 klasy.

Czytaj więcej: Biografia i wspomnienia prof. Jana Boczka. Wstęp i część IProf. dr hab. Jan Boczek urodził się  23 stycznia 1927 roku w Faściszowej -  jest najwybitniejszym polskim akarologiem (znawcą  problematyki roztoczy) – w tym zakresie jest światowej klasy specjalistą. Opisał lub był współautorem opisu 35 nowych rodzajów oraz 229 gatunków nieznanych wcześniej szpecieli. Prowadził także badania nad możliwością ich wykorzystania do biologicznego zwalczania chwastów. Drugim ważnym obszarem zainteresowań naukowych Profesora są badania nad szkodnikami produktów żywnościowych i przechowalnianych. W tej dziedzinie wykonał on wiele cennych badań nad bionomią, ekologią i gospodarczym znaczeniem wspomnianych szkodników. Dorobek naukowy prof. Jana Boczka obejmuje ponad 350 publikacji, z czego 178 to oryginalne prace naukowe. Napisał samodzielnie lub był współautorem 21 książek i podręczników oraz 147 komunikatów naukowych i prac popularno-naukowych. Pod jego kierunkiem powstało 168 prac magisterskich oraz 28 doktorskich. Przewód doktorki prowadzili u prof. Boczka przyszli profesorowie z Chin, Tajlandii, Bułgarii, Egiptu a jego nazwiskiem nazwano gatunki pajęczaków. Uczony z Węgier i uczona z Jugosławii opisali dwa nowej rodzaje pajęczaków i nazwali je odpowiednio: Boczekella i Boczekiana, ponadto trzy gatunki pajęczaków nazwali: boczeki.  Dzięki uprzejmości Pan Profesora i pośrednictwu radnej Rady Miejskiej w Zakliczynie, pani Dorocie Wojtanowicz z Faściszowej, mam zaszczyt zaprezentować unikalny materiał jakim jest szkic autobiograficzny profesora Jana Boczka.  Podział autobiografii na odcinki i ich tytuły oraz od czasu do czasu mała redakcyjna ingerencja to mój wtręt do szkicu.

Zapraszam do lektury - Kazimierz Dudzik

Część I

Protoplasta rodziny Boczków, czyli Wojciech Bouček ze Słowacji

Czytaj więcej: Życie i twórczość Franciszka Beczwarzyka - wystawa biograficzna w Galerii Dobiegła końca wystawa malarstwa Stanisława Kmiecika w Galerii „Poddasze” Zakliczyńskiego Centrum Kultury. Przy tej okazji chciałbym pogratulować środowisku oświaty Gminy Zakliczyn z panią dyrektor GZOSiP Małgorzatą Jaworską, a także Dyrektorom Szkół, nauczycielom i uczniom za aktywny udział w wystawie, także stałym i wiernym bywalcom wernisaży. Tymczasem w swoim imieniu, kustosza Galerii Stanisława Kusiaka, a także Natalii i Pauliny, chciałbym zaprosić na kolejny w tym roku wernisaż wystawy równie niecodziennej jak poprzednia. 14 lutego o godzinie 18 – tej – w Dzień św. Walentego – otwieramy w Galerii „Poddasze” wystawę autobiograficzną postaci wybitnej i zasłużonej, człowieka zakochanego w Zakliczyńskiej Ziemi – Franciszka Beczwarzyka. Miałem to szczęście, że pod koniec Jego życia poznałem osobiście Franciszka Beczwarzyka, miałem okazję gościć w Jego domu i rozmawiać z Nim o ważnych sprawach. Na koniec jednej z takich rozmów przekazał kilka swoich prac malarskich na rzecz zakliczyńskiego Centrum. Wiedzy i bystrego umysłu mógłby mu pozazdrościć niejeden akademicki wykładowca, a to jakim był oratorem pamiętają wszyscy, którzy mieli możliwość Go słuchać podczas wystąpień publicznych. Bardzo się ucieszyliśmy, gdy w ubiegłym roku pojawiły się w Zakliczyńskim Centrum Kultury wnuczki Franciszka Beczwarzyka; Natalia i Paulina, z propozycją zorganizowania wystawy biograficznej Dziadka.

Czytaj więcej: kpt. Jan Dubaniowski i Oddział Partyzancki Kapitan Jan Dubaniowski jako jeden z nielicznych dowódców antykomunistycznego podziemia posiada swój grób. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Zakliczynie (w powiecie tarnowskim). Jest to miejsce jak najbardziej godne tego dowódcy... spoczywają na nim m.in. żołnierze z okresu I wojny (235 mogił pojedynczych i 2 zbiorowe), żołnierze 38 pułku piechoty WP z kampanii wrześniowej 1939 r. oraz kapitan Kazimierz Bojarski "Kuba" z I pułku piechoty Legionów Polskich z 1914 r. (grób kpt. Dubaniowskiego "Salwy" można odnaleźć idąc wzdłuż cmentarza wojennego od strony bocznego wejścia po prawej stronie na skrzyżowaniu alejek. W lewo alejka prowadzi do kaplicy w prawo do grobów sióstr zakonnych). Mogiłą kpt. "Salwy" opiekuje się Pan Grzegorz Gaweł, działający w ramach Małopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii "Rawelin".

Czytaj więcej: kpt. Jan Dubaniowski i Oddział Partyzancki Zgodnie z często stosowaną przez UB zasadą odpowiedzialności zbiorowej za poniesione straty „bezpieka” zemściła się na okolicznej ludności, głównie na działaczach PSL. Funkcjonariusze bezpieczeństwa do Łapanowa powrócili już następnego dnia, w poniedziałek 1 IV 1946 r. Zaraz po przybyciu oblali benzyną i spalili dom, stajnię, stodołę i wozownię Wojciecha Sotoły, członka Komisji Rewizyjnej powiatowego PSL, ojca Fryderyka Sotoły ps. „Jastrzyk”. Następnie aresztowano wójta Łapanowa Jana Jarotka, którego po przewiezieniu do bocheńskiego UB poddano torturom i zamęczono na śmierć. 2 IV 1946 r. jego zwłoki zagrzebano na podwórku PUBP, a do Krakowa przesłano informację, że został zastrzelony podczas próby ucieczki z UB. Tego samego dnia aresztowano jeszcze 6 członków PSL. Działania te kontynuowano także w następnych tygodniach. Być może ze względu na te wydarzenia, latem 1946 r. na okres mniej więcej czterech miesięcy trzon oddziału „Salwy” przeniósł się na tereny powiatu nowosądeckiego, gdzie przeprowadzał wspólne akcje z oddziałem Andrzeja Szczypty „Zenita”, który na ten czas operacyjnie podporządkował się „Salwie”. Jeszcze w czerwcu 1946 r. oddział Dubaniowskiego zdobył i spalił posterunek MO w Kamionce Małej, na północ od Limanowej. Dokonano też ataku na posterunek MO w Łukowicy. Jesienią 1946 r. „Salwa” powrócił w dawny rejon stacjonowania, ale wydzielił z szeregów oddział Władysława Morajki ps. „Błysk”, który w ścisłym kontakcie z dowódcą, rozpoczął działalność na terenie pow. limanowskiego, jednak w grudniu 1946 r. oddział został rozbity przez UB, a jego żołnierze wraz z dowódcą – aresztowani. Wśród akcji wówczas przeprowadzonych wymienić można kolejne rozbicie posterunku w MO w Łapanowie – 8 X 1946 r. oraz posterunku MO w Iwkowej 22 X 46 r. i rozbrojenie – niejako przy okazji - czterech żołnierzy WP z ochrony linii telefonicznej.

Czytaj więcej: kpt. Jan Dubaniowski i Oddział Partyzancki Możliwe, że do „Salwy” dotarły przecieki o przygotowywanym w krakowskim WUBP ambitnym planie likwidacji band na terenie województwa krakowskiego od 10 I do 10 III 1946 r. Plan ten, sygnowany przez kierownika WUBP Jana Bieleckiego i dowódcę WBW woj. krakowskiego Grigorija Zubienkę, został osobiście zatwierdzony przez szefa MBP Stanisława Radkiewicza i przez dowódcę KBW Bolesława Kieniewicza. Uwzględniono w nim dziesięć różnych zgrupowań leśnych, przeciw którym zamierzano podjąć intensywne działania zbrojne. Znalazł się wśród nich oddział „Salwy”, liczący – według tego dokumentu – 46 ludzi podzielonych na dwie grupy i działających w rejonach pogranicza powiatów myślenickiego i bocheńskiego. Oddział miał być rozpracowany przy pomocy agenta, który jest w bandzie do dnia 24 II 1946 r. Nierealność tych planów zweryfikowała rzeczywistość – działania podejmowane w tym okresie nie przyniosły nawet części zaplanowanych efektów. Oddział był bardzo dobrze uzbrojony – większość żołnierzy posiadała broń automatyczną. Według materiałów UB, oprócz kilkudziesięciu karabinów (kb) i pistoletów żołnierze „Salwy” dysponowali 50 automatami. 5 ręcznymi karabinami maszynowymi (rkm), 2 lekkimi karabinami maszynowymi (lkm). W dyspozycji oddziału był także samochód ciężarowy.

Wynajme
Gospodarstwo

 
© Oficjalny Portal Internetowy Zakliczyńskiego Centrum Kultury w Zakliczynie. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: M. Papuga. Regulamin witryny www.zakliczyninfo.pl.
Design by :.